Czytasz
PODRÓŻ  REUMATYCZNA – wiersz Wojciecha Więckowskiego

PODRÓŻ  REUMATYCZNA – wiersz Wojciecha Więckowskiego

PODRÓŻ  REUMATYCZNA

 

Ta historia zakończyć może się ekscesem!
Jechali w delegację starym Mercedesem:
Ona – znowu panienka, choć już nie dziewica,
On – jakby pół-kawaler odsadzon od cyca.

Siedzieli blisko siebie, lecz nieprzytuleni,
mijając las skąpany w wiosennej zieleni,
Ona – myśląc o ciepłej czułości kochania,
On – imperatyw czując uparty … bzykania.

Lecz nie chcąc rozpoczynać od tonów lirycznych
temat delegacyjnych zagadnień praktycznych
wprowadza, rozważając nad rozliczeń kształtem:
Ona rozliczy hotel, On – nocleg ryczałtem;
bo jego żony ciocia ma dziś imieniny
i po imprezie prześpi się u jej rodziny.

Ona przypuszcza, że On, z początkiem wieczora
odbierze esemesa, że … ciocia jest chora.
A choć nie wie, jak sprawy będą się toczyły,
sądzi, że ten esemes może wieczór miły
otworzyć, z nie do końca jasnym zakończeniem.

I jakby miała rację, bo on swym wspomnieniem
wprowadza Ją w tę chwilę, gdy zauroczony
spoglądał na Jej warkocz, co na kształt korony
oryginalnie upięty oplatał Jej głowę.
To wtedy się dowiedział, że osoby nowe
do pracy w jego dziale przyjęte zostały
i że z Nią Jego prace będą się splatały.
Lecz słysząc, jak wraz z mężem, projekt mieszkaniowy
ich zaprząta, nie myślał zawracać Jej głowy.

Ona w rewanżu swoje wyjawia wspomnienie,
że On na Niej też duże uczynił wrażenie
wzmożone tajemnicą (co wszem znaną była)
iż mu żona małżeńskie łoże wymówiła,
w czym – według owej plotki – miała sporo racji,
nie trawiąc dookolnych Jego fascynacji.

On dodał, czego w plotce nie dopowiedzieli;
że się urwał w ten sposób spod jej kurateli
oraz, że nie poczuwa się do przewinienia
gdyż fascynacje owe nie miały zwieńczenia,
a On mimo pociągu do lirycznych związków
nie porzucił rodzinnych swoich obowiązków.

Tak wnuki mają Dziadka, wnuczki maja Babcię,
jemu to jak wygodnie wydeptane kapcie
a z czasem i małżonka bywa uśmiechnięta
choć z poprawnych relacji wywietrzała mięta.
Jednak facet praktycznie w starym związku tkwiący
to dla pań partner mało interesujący;
a jego wciąż pragnienie erotyczne mami:
znaleźć przytulny azyl pomiędzy cyckami.

Ten wątek również u Niej w myślach się przewija;
Jak im uwiodę Dziadka, wina będzie czyja?
Bo jeśli w nie najgorszej zgodzie żyją sobie,
gdybym Go przygarnęła, to krzywdę im zrobię!
To może Go przytulić choć na oka mgnienie,
by pozostało chociaż miłosne wspomnienie?
Mimo, że ździebko siwy, jeszcze kawał chłopa!
Ech, kak nie uwiernioszsia, wsiegda z zadi rzopa!

Natomiast On w pamięci swojej zalogował
szczegół, który Go wzruszył i zaintrygował,
kiedy Ona, gdy w konferencyjnej sali
po walentynkowej imprezie sprzątali,
w serwetki piernikowe serce zawijała:
„to dla byłego męża” – ciepło powiedziała,
a z mimowolnego tego powiedzenia
wyjrzała nie nienawiść, lecz dobre wspomnienia.
Zaś perspektywy flirtu mu się rozszerzyły
wobec sformułowania, że ten mąż jest „były”.
Zatem od tego czasu, na różne sposoby
pobudza Jej ciekawość dla swojej osoby,
bo w high life- u Jej  przecież nie wprowadzi czary
kiedy i On leciwy i Mercedes stary!

Tak z odzysku panienka i ten pół-kawaler
wjeżdżając w starych topól rozhuśtany szpaler
myślą, czy na marzenia nazbyt kolorowe
wiatr im suchym konarem nie popuka w  głowę?

Więc rozważa, z powodów powiedzmy… praktycznych,
przywrócenie z Małżonką relacji lirycznych
do czego i okazja poręczna by była,
jako że im okrągła rocznica wybiła.
Lecz chociaż mu pragnienie czułości dolega,
w powracających dobrych relacjach dostrzega
kurateli nad mężem nawyki fatalne
przez co relacje stają się aseksualne.

A tu Ona, w tonacji jakby napomnienia
wraca do niedawnego całkiem wydarzenia:
Kiedy to w karnawale ich załoga cała
bawiła się, do tańca Go sobie porwała,
On objął Ją ochotnie i w rytmie walczyka
znacząco wodził palcem przy spince stanika.

On tego opisania tańca nie poprawia,
bo wie co miał na myśli, ale się obawia,
że rozkiełznanie teraz rozhukanej chuci
być może jubileusz małżeński zakłóci.
Ale nadal rozważa opcje brawurową:
połączyć jubileusz i dziewczynę nową

I tak oto w nastroju jakby romantycznym
zmaga się sexi-sukces z sukcesem etycznym,
zaś ku ich pogodzeniu wybiega pokusa
odwołania w tej kwestii do czasów Jezusa,
kiedy to nie podlegał społecznej infamii
często praktykowany zwyczaj poligamii.

Ale oto w pozłocie majowego słonka
przy drodze przycupnęła kropciata Biedronka.
On, że to niby dzisiaj imieniny ciotki
zakupił czekoladę i Tokaj półsłodki,
zaś Ona, przewidując esemesy twórcze,
nabyła na kolację uwędzone kurczę.

Tak z odzysku panienka, choć już nie dziewica,
wespół z  pół-kawalerem odciętym od cyca
jechali w delegację starym Mercedesem
myśląc, jakim tę podróż uwieńczyć sukcesem.

                                            Wojciech Więckowski


fot. pixabay.com

_________________________________
Wojciech Więckowski
 – rymopis utylitarny. Wierszy używa do bieżącej komunikacji z bliźnimi – składania powinszowań, uwodzenia, podtrzymania na duchu czy wyrażenia swojego poglądu. Preferuje wiersze rymowane, bowiem przesłanie ma wnikać w adresata gładko i sympatycznie. Trudności frazy  i rymu traktuje jako wyzwania zmuszające do wyrafinowania meritum. Lubi pofiglować ze słowami. Opublikował dwa tomiki wierszy: „Taki jestem” i „Z szuflady rymopisa”. Prozę publikuje na portalu podlaskisenior.pl, zaś publicystykę w Echach Rajgrodzkich.

 

 

 

 

 

 

 

Przewiń do góry
Skip to content