Wiesław Kazanecki, poeta, prozaik, redaktor, dziennikarz, nauczyciel. Patron Nagrody Literackiej Prezydenta Miasta Białegostoku. Jeden z najbardziej rozpoznawalnych podlaskich twórców.

W roku 2019 w ramach cyklu „Środy Literackie” uczestniczyłam w niezwykłym wieczorze poświęconym Wiesławowi Kazaneckiemu (w związku z 30 rocznicą śmierci poety). Spotkanie prowadził prof. Dariusz Kulesza, który na koniec zebranym w audytorium Książnicy Podlaskiej zadał pracę domową:
– Przeczytajcie tomiki wierszy Wiesława Kazaneckiego lub antologie, w których są jego wiersze. Weźcie sobie – Kazaneckiego na własność.
Apel był zgodny z moim wewnętrznym odczuciem. I pomaleńku staram się odkryć „Kazaneckiego na własność”. Od razu przyznaję – to nie łatwe zadanie, ale może już pora na pierwsze uporządkowanie tych prób.
Między dwoma datami

Wiesław Kazanecki urodził się 10 stycznia 1939 r. w Białymstoku. Ważną rolę w życie przyszłego poety odegrała babcia Wiktoria. To ona wspierała jego artystyczne pasje. Po ukończeniu Liceum Ogólnokształcącego w Białymstoku (obecnie VI LO im. Króla Zygmunta Augusta), Wiesław Kazanecki, ulegając sugestiom rodziny, rozpoczął studia na Politechnice Warszawskiej, ale wytrzymał tam tylko jeden semestr. Następnie podjął naukę w Studium Nauczycielskim w Białymstoku, lecz i ta szkoła niezbyt mu odpowiadała. Szukając swego miejsca pracował w różnych zakładowych świetlicach jako „kulturalno–oświatowy”. W końcu trafił na studia polonistyczne w Wyższej Szkole Pedagogicznej im. Powstańców Śląskich w Opolu. Tu poznał swoją przyszłą żonę Halinę, z domu Iwaszkiewicz.
Po dyplomie, w 1964 r. wrócił do Białegostoku. Podjął pracę w Technikum Mechanicznym. Początkowo uczył młodzież, ale szybko przeniósł się do Technikum dla Pracujących. Często podkreślał, że ceni swoją pracę za kontakt z ludźmi dojrzałymi, doświadczonymi przez los, często pozbawionymi szans na zdobycie wykształcenia w młodości. Takie osoby pomagały mu w pisaniu, rozumianym przez niego jako tworzenie portretu człowieka.
W latach 1970 – 1975 był kierownikiem działu literackiego i sekretarzem redakcji w miesięczniku „Kontrasty”, a następnie redaktorem naczelnym „Białostockiego Informatora Kulturalnego”, potem kierował zespołem redakcyjnym miesięcznika „Zdarzenia”, który został zawieszony w związku z ogłoszeniem stanu wojennego w grudniu 1981 roku. Od 1982 r. pracował jako kierownik redakcji w Białostockim Oddziale Krajowej Agencji Wydawniczej. W ostatnim okresie swojego życia pełnił funkcję radnego.
Zmarł nagle, 1 lutego 1989 roku w Białymstoku.
Urodził się kilka miesięcy przed rozpoczęciem się II Wojny Światowej, zmarł tuż przed obradami okrągłego stołu i zmianami ustrojowymi w Polsce.
Po śmierci poety Wiesław Janicki, znakomity reportażysta radiowy stwierdził:
„Ubył charakter miasta, koloryt Białegostoku“.
Kazanecki należał do najbardziej charakterystycznych postaci Białegostoku. Był zauważalny, choćby poprzez bardzo wysoką, dwumetrową sylwetkę. W jednej z audycji w Radiu Białystok Wiesław Szymański zauważa:
„Nie mógł ukryć się w tłumie, co w połączeniu z ogromną otwartością, serdecznym uśmiechem czyniło z niego kogoś jedynego w swoim rodzaju, przyjaznego ludziom i światu”.
Koniec epoki barbarzyńców

Moja znajomość twórczości Wiesława Kazaneckiego była nikła – przyznaję to ze wstydem. Jego nazwisko w zasadzie kojarzyło mi się właśnie z tytułem zbioru „Koniec epoki barbarzyńców”. A także (oczywiście!) z Nagrodą Literacką Prezydenta Miasta Białegostoku jego imienia. Tak, w ten sposób potwierdzam opinię tych wszystkich osób, które z żalem zauważają, że Poeta bardziej w przestrzeni kulturalnej miasta funkcjonuje jako zinstytucjonalizowany symbol niż twórca.
Teraz nadrabiam zaległości. I próbuję zrozumieć przekaz poety.
Wiesław Kazanecki wierzył, że artyści mogą zmienić oblicze świata. A świat, w którym żyje podmiot liryczny jego wierszy absolutnie tego potrzebuje. Bo diagnoza dotycząca kondycji współczesnego człowieka i współczesnej cywilizacji, jaką stawia poeta, nie jest optymistyczna.
–
Zdegenerowała się IDEA w poezji.
Estetyka zdominowała ETYKĘ.
Perwersja zdławiła CZUŁOŚĆ.
Rezygnacja zatriumfowała nad NADZIEJĄ.
Polityka uśmierciła HUMANIZM.
Współistnienie zapanowało nad OBCOWANIEM.
Konsumpcja zastąpiła OFIARĘ
Wiesław Kazanecki, wstęp do Poezji wybranych (1989)
–
Negatywny obraz otaczającej człowieka rzeczywistości znajdujemy począwszy od debiutanckiego tomiku „Kamień na kamieniu” (1964), poprzez kolejne: „Portret z nagonką” (1969), „Pejzaże sumienne” (1974), „Cały czas w orszaku” (1978), „Stwórca i kat” (1982), „Śmierć uśmiechu Giocondy” (1983), „Na powódź i na wiatr” (1986). Alienacja, lęk, zagubienie, poczucie zagłady, ciemność …
–
Zamieszkałem w klatce
Zawieszonej u sufitu
zoologicznego sklepu (…)
Kazanecki, Miejsce w: Stwórca i kat
–
–I utrata możliwości porozumiewania się, bo słowo utraciło swą moc:
– nie ufam słowu jeśli niesie je wiatr a nie człowiek/ jeśli niesie je człowiek, a nie ugina się pod ciężarem/ słowo jest puste jak sztanga w ręku cyrkowego błazna.
(”Opis sytuacji” w: Portret z nagonką).
–
Podmiot liryczny jest kronikarzem tej nieprzyjaznej przestrzeni i ofiarą jednocześnie.
–
Ale to właśnie w sztuce poeta dostrzegł źródło ocalenia.
– Sztuka sumienia i nadziei – w miejsce masochistycznych obrazów upadku i bezradności człowieka. Sztuka niezgody na barbarzyństwo i strach. Sztuka niosąca ratunek. Sztuka ocalenia – tak pisał we wstępie do Poezji wybranych , ostatniego tomiku, który sam przygotował do druku.
–
Rolą artysty jest obnażanie zagrożeń, ich etyczna ocena i w ten sposób przeciwstawienie się współczesnemu barbarzyństwu, bo ono niestety, nadal się panoszy.
–
pierwszy gest – dotykanie
drugi gest – przeżuwanie
trzeci gest – kupowanie
(z poematu Śmierć uśmiechu Giocondy)
–
Przyznaję, że w pewnym momencie podczas lektury kolejnego zbioru wierszy Wiesława Kazaneckiego poczułam dyskomfort, żeby nie powiedzieć przerażenie:
– potrzebuję trochę słońca… pomyślałam.
–
I wówczas trafiłam na wiersz Jest w tobie dosyć miejsca (Wiersze ostatnie):
–
Odwagi przyjacielu, chociaż las megafonów wyrasta,
gdzie były sady
–
i nawet powietrze drży z lęku,
potrącane kłamliwym wrzaskiem.
Z mównic na wielkich placach
płyną słowa pokrętne
I wwiercają się w tłumy serpentynami papierowych prawd (…)
–
Jest w tobie dosyć miejsca
na godność i honor
jak
w gałęziach drzewa
dość miejsca na kwiaty i zieleń.
–
Jeszcze jeden motyw w poezji Kazaneckiego chciałabym przywołać – odwołanie się do podstawowych wartości: prawdy, miłości, uczciwości, wolności.
–
Chciałbym przeżyć swoje lata w miłości i prawdzie.
Nie śmiejcie się!
Chciałbym
Zbudować dom
Z czułych gestów.
Zimą ogrzewać go dobrocią,
Latem ocieniać skrzydłami ptaków niebieskich.
Zycie na klęczkach nie jest warte życia (…).
(Wiersze ostatnie, Splątane są na zawsze: dzień, miasto i moje ciało)
–
Jeśli przyjmiemy definicję, że wiersz to rodzaj rozmowy poety z czytelnikiem, to przyznaję, że taki dialog najpełniej nawiązałam z utworami zawartymi w tomie Wiersze ostatnie (1991).
–
Jest jeszcze wiele wierszy poety, które chciałabym przywołać, (np. te związane z naszym miastem…), ale artykuł ma swoje ograniczenia. Gorąco zachęcam do osobistego spotkania z poetyckim światem Wiesława Kazaneckiego.
–
A na pożegnanie – czysty liryzm z tomu „Koniec epoki barbarzyńców”:
–
Miłość – schody w powietrzu/ z błyskawicy rzeźbione/ czułą dłonią.
–
Bożenna Krzesak-Mucha