Czytasz
Regina Kantarska-Koper o tomiku wierszy Marka Dobrowolskiego – „Ciemnofioletowy”

Regina Kantarska-Koper o tomiku wierszy Marka Dobrowolskiego – „Ciemnofioletowy”

Ciemnofioletowy Marka Dobrowolskiego

 

Nowy tom poetycki Marka Dobrowolskiego nosi tajemniczy tytuł „Ciemnofioletowy”. Z czym nam się kojarzy tenże kolor? Dla mnie to barwa smutku, powagi, duchowości. Być może dlatego, że w religii chrześcijańskiej symbolizuje mękę Chrystusa, w okresie Wielkiego Postu szaty liturgiczne są fioletowe. Ale również z wyglądu nie jest to kolor wesoły jak chociażby ciepła żółć czy pomarańcz. A w Tajlandii jest nawet kolorem żałoby dla wdów. Kolor fioletowy ma podobno 41 odcieni, każdy symbolizuje coś innego. Te jasne są pozytywne, przyjemne (m.in. lila był to ulubiony kolor Kleopatry jako bardzo kobiecy). Natomiast u Marka mamy ciemnofioletowy – najsmutniejszy, najbardziej tajemniczy w nastroju. Zobaczmy zatem, jak to skojarzenie odzwierciedla się w treści książki.

Tomik składa się z dziewięciu rozdziałów. Pierwszy także ma w tytule kolor, ale inny: Wiersze są takie błękitne. Nie przypadkiem, gdyż błękit to symbol trwania, stałości, wieczności. W tym porównaniu wierszy z błękitem wyraża się nadzieja, że poezja będzie trwać wiecznie. Pomieszczone tutaj utwory są autotematyczne, traktują o poezji, jej źródłach, celach i inspiracjach. Autor zwraca się bezpośrednio do czytelników z prośbą o przygarnięcie jego wierszy pisanych z serca i niepogubienie ich. Wyraża życzenie, aby wzrastały one w ich duszach i zaowocowały uczuciami. Zadaje retoryczne pytanie o to, co jest prawdziwym skarbem, czyli co jest bardziej wartościowe – słowa czy dobra materialne. Uważa, że najlepsze wiersze/ powstają z cierpienia. O swojej poezji mówi: ten kolor/ jest jak moje wiersze/ ciemnofioletowy// niczym/ kir. Czytelnik może się więc domyślać, że genezą wierszy zawartych w książce jest głównie cierpienie. Rozdział kończy się zapewnieniem: nie śpieszcie się/ kochać poezji/ ona tak szybko/ nie odchodzi.

Rozdział drugi Przestrzeń pod gwiazdami jest najpogodniejszy w całej książce. Opowiada o życiu podmiotu lirycznego, jego umiejscowieniu we wszechświecie: moje życie/ to przestrzeń – stwierdza – przestrzeń ta wyrasta z ziemi/ od najgłębszych korzeni/ aż po czubki drzew. Ta przestrzeń to i Mleczna Droga, i gwiazdozbiory, i morze, i las, i rzeka, która płynie jak życie, a każdy zakręt to nowe doświadczenie. To także inne komponenty przyrody: koniki polne, ważki, łabędzie, koty, psy, kwiaty, drzewa, grzyby, ptaki, żaby, sarny. Są tutaj uhonorowane wszystkie pory roku i doby oraz różne rodzaje pogody, a wszystkie te zjawiska i elementy natury traktowane są z miłością, ciepłem, czułością, o czym świadczy zastosowana leksyka: przyjazny las, szczególnie lubi, miluśko szeleści, upaja widokiem, kocham cię/ morze, a miłość/ to wschodzące słońce, zaś złota polska jesień jest przepiękna/ jak każda/ Polka, rzesze kochanków// pielęgnują/ rośliny// swoją miłość.

Trzeci rozdział Na rogatkach życia wprowadza już pewien dramatyzm. Życie bohatera książki przestaje być tutaj sielanką na łonie przyrody. Pojawiają się problemy. Nieprzypadkowo wspomina starą fabrykę z przeciekającym dachem/ pełną gruzu/ problemów, gdzie za filarami/ czaił się koszmar. Bohaterowi jest zimno (nie tylko w sensie fizycznym), jego oczy jak bulaje na najniższym pokładzie statku/ ciągle mokre/ nieprzytulone. Przed nim przepaść/ jest sucha/ skalista/ i martwa. Odczuwa beznadzieję, żal, samotność, brak szans. Swoje życie widzi jak puzzle: puzzle// jak życie/ często oprawione w ramkę/ a w środku/ bezład. Przyczyn tego stanu dopatruje się w trudnym dzieciństwie, rzutującym na całe późniejsze życie i relacje. W rezultacie okradziono/ moje ziemskie życie/ z radości, stwierdza z goryczą. Jest ono teraz trudne, a przewidywany na starość pobyt w domu opieki nie będzie lepszy: ten dom/ wyrównuje szansę/ by bez reszty/ znienawidzić// życie. Podsumowaniem rozdziału jest wiersz, który nie daje nadziei nawet na to, co nastąpi po doczesnym życiu.

***
tyle dobra
ile zła
tyle kłamstwa
ile słodkiej miłości

od zawsze
od Bożego poczęcia
od Bożych narodzin
po Bożą śmierć
w ciągłym strachu
doczesności

a
za białą
gęstą mgłą
czeka
pokiereszowane
życie

Rozdział czwarty Szukając bliskości mówi o trudnych relacjach podmiotu lirycznego z innymi, o potrzebie i poszukiwaniu przyjaźni, bliskości i lęku przed nią, ale także o niepoddawaniu się i nadziei: i tak czekam/ do dziś/ na dobre słowo/ pół przytulenia// na miłość.

Tytuł piątego rozdziału jakby ironicznie odpowiada na nadzieje bohatera: Poczekaj poczekaj. W tej części mówi bowiem o sprawach jeszcze trudniejszych: zbliżającej się starości, lękach, chorobach (alkoholizm, rak, depresja), ale także o próbach radzenia sobie z problemami, o leczeniu (wsparcie, jakie daje obecność zwierząt domowych i opieka nad nimi, podjęcie psychoterapii, morsowanie, pływanie). Bohater liryczny z determinacją postanawia nie poddawać się (jak Mozart usiłujący dokończyć komponowanie Requiem tuż przed śmiercią): zdążę/ wytrzymam/ muszę// jutro/ jest tyle/ do zrobienia. Podejmuje wysiłek pracy nad sobą: zabliźniam rany/ z dzieciństwa (…) i mogę żyć dalej// o jeden krok/ do przodu. Dobrą metodą walki z depresją może być także uprawianie sportu: basen// przywraca życie / do/ życia. Wierzy, że nadejdzie taki dzień, gdy nareszcie będzie można ucieszyć się z problemów// których/ nie ma (Metamorfoza).

Kolejny rozdział pt. W maseczce zawiera aż 28 wierszy dotyczących czasu pandemii. Autor tomiku słynie z umiejętności poetyckiego komentarza aktualnych wydarzeń. Nie każdy poeta to potrafi bez uniknięcia banału, spłycenia tematu czy egzaltacji (u mnie np. temat się musi „odleżeć”, często kilka dziesiątków lat, potrzebny mi jest dystans). Marek natomiast potrafi w miarę neutralnie, rzeczowo odnieść się do najbardziej nawet drastycznych sytuacji, aktualnych zdarzeń, a mimo to, a może właśnie dlatego pokazać je we wstrząsający sposób. Zaczyna się ten rozdział od mocnego stwierdzenia: a jednak/ koniec świata/ odbędzie się/ w mojej obecności. Myślę, że cała planeta tak się czuła w 2020 roku wiosną, która swego piękna szczędzi/ za to zęby szczerzy/ i gradem pluje, kiedy to ktokolwiek wychodził z domu wbrew wszechobecnym ostrzeżeniom zostań w domu/ nie wychodź z domu narażał się na drogę/ prosto do/ Pana. Poeta w lapidarnych, celnych słowach zawarł szerokie spektrum spraw związanych z pandemią – odwołane imprezy (sukienka kupiona specjalnie na studniówkę nadal wisi w szafie z nieoderwaną metką), problem szczepień, noszenia masek, samotnego pochówku zmarłych itp. Na szczęście Na razie końca świata nie będzie – oznajmia ostatni wiersz.

Udręczona krew – to najbardziej smutny i wstrząsający rozdział w tomie. Opowiada o najboleśniejszych aspektach ludzkiej egzystencji – o drastycznych zbrodniach (gwałt, złe traktowanie nie tylko ludzi, ale i zwierząt), ciężkich chorobach (anoreksja), uzależnieniach, nieszczęśliwych wypadkach, nienawiści (bywa że zło spotka się/ ze sobą/ w słowach i czynach// zabitych/ jest wtedy więcej/ niż rannych), odrzuceniu, zamachach terrorystycznych i o najstraszniejszej z wszystkiego – wojnie: o wojno/ mordujesz ludzi/ pełnych piękna// w ich żyłach/ udręczona krew. Ludzie walczący po przeciwnych stronach usiłują mieć Stwórcę po swojej stronie, a autor zastanawia się, czy modlą się/ do tego samego Boga. 

Rozdział ósmy Przyszli po mnie Aniołowie – przywołuje temat śmierci, oswaja ją niejako. Znajdziemy tu wiersze poświęcone bliskim zmarłym oraz problemom tych, którzy zostali i cierpią po stracie. Podmiot liryczny myśli także o swoim ostatnim tchnieniu/ jakie będzie/ i pod czyją/ batutą. Próbuje się nawet uśmiechać do śmierci. Ostatecznie dochodzi do wniosku, że

***
nie jest chyba wcale taka groźna
skoro wszyscy do niej dążą
i niemal od początku o niej myślą
mówią i celebrują

czasami jest
jak najlepsze wybawienie

śmierć

nie jest taka
beznadziejna

Daje dyspozycje co do swojego pogrzebu: przy moim grobie/ posadźcie/ owocowy krzew – i w następnym wierszu: a na moim pogrzebie/ nie smućcie się/ płaczcie lepiej z radości/ i mówcie/ że zawsze kochałem/ choć może tego/ nie było widać. Słowa te wskazują na świadomość, jakie wartości w życiu uznaje za najważniejsze.

Ostatni rozdział pt. Dzieciątku się nie odmawia poświęcony jest sprawom wiary, która jest naznaczona znakiem krzyża. Bohater mówi: ten krzyż/ cierpienia i zbawienia/ prowadził ją// moją wiarę. Mówi o swoich częstych upadkach i rzadszym podnoszeniu się z nich: teraz samotnie/ czołgam się/ pod ciężarem sumienia (…) moja/ droga krzyżowa. Czasami marzy,  ażeby tak stracić pamięć/ zresetować lata życia/ i potem cudownie ozdrowieć/ obudzić się. Widzi ważną rolę świąt, na przykład w Boże Narodzenie w sercu rodzimy Boga/ przez moment/ by potem cały rok/ pojednaniem przyświecał/ ponad podziałami/ ponad pychą.

Wspomina także Wigilię 2022 w czasie wojny na Ukrainie, gdy łzy/ opłatek czy prosfora/ uwięzły głęboko/ w gardle. Wiersz kończący rozdział i cały tomik wyraża mimo wszystko nadzieję i wiarę w możliwość pogodzenia i zjednoczenia całego świata – zjednoczeni w narodzinach/ poprosimy o dary/ dla Boga/ całego świata// Dzieciątku/ przecież się/ nie odmawia.

Warto sięgnąć po „Ciemnofioletowy” Marka Dobrowolskiego i zadumać się nad poruszonymi problemami współczesnego świata, gdyż są one właściwie ponadczasowe. Warto zastanowić się, co każdy z nas może ze swojej strony zrobić dla poprawy sytuacji, która wesoła nie jest. Jak i ten kolor ciemnofioletowy. Zawsze istnieje jednak nadzieja na jaśniejszy, bardziej optymistyczny odcień.

Październik 2023

Regina Kantarska-Koper

____________________________
Marek Dobrowolski – urodził się w 1962 roku w Białymstoku. Z wykształcenia ekonomista, z zawodu bankowiec, z zamiłowania poeta. Członek Nauczycielskiego Klubu Literackiego w Białymstoku. Swoje życiowe doświadczenia i przemyślenia przedstawia w wierszach, tekstach satyrycznych oraz w aforyzmach i fraszkach. Twórca Erotomei, laureat I nagrody w Czerwcowym Konkursie Jednego Wiersza, Łomża 2010 za wiersz ***pomiędzy mną a śliwą. Samodzielnie zadebiutował tomikiem wierszy Między ziemią niebem a mną (2010). Następnie ukazały się tomiki: „To nie my wymyśliliśmy raj” (2012) oraz „Jestem niewielką ścieżką” (2016), „Ciemnofioletowy (2023). W najbliższych planach wydawniczych ma publikację fraszek i aforyzmów.

Regina Kantarska-Koper – emerytowana nauczycielka, poetka, melomanka. Uprawia poezję, prozę, krytykę literacką i amatorsko malarstwo. Członek Związku Literatów Polskich i Nauczycielskiego Klubu Literackiego. Wydała jedenaście indywidualnych tomików i trzy jako współautorka w serii „Kajety Starobojarskie”. Liczne publikacje w prasie, w ponad stu wydawnictwach zbiorowych: pokonkursowych, antologiach, almanachach, w tym w języku angielskim w Wielkiej Brytanii i USA oraz w Indiach w języku telugu. Redaktor antologii dla dzieci „Czarowny świat wierszy”, w latach 2010-2018 współredaktor serii poetyckiej – rocznika „Kajety Starobojarskie” oraz kilkunastu antologii i tomików poetyckich. Laureatka i jurorka konkursów literackich.

 

 

 

 

 

 

Przewiń do góry
Skip to content