Czytasz
Daniela Długosz-Penca o tomiku wierszy Ireny Słomińskiej – „Wiersze ostatnie”

Daniela Długosz-Penca o tomiku wierszy Ireny Słomińskiej – „Wiersze ostatnie”

KOBIETA Z GATUNKU HOMO SAPIENS

 

Biała, sztywna okładka książki, a na niej portret, jak sprzed lat – kobiety i mężczyzny, podpisana „Wiersze ostatnie”. Gdy mamy za sobą pewną ilość jesieni, to zaczyna się jakby podsumowanie tego, co było i co by było gdyby… Zdarza się też, że zwłaszcza ludzie piszący, poeci podkreślają, iż to już koniec twórczości, a może życia?

Taka melancholia ogarnęła Irenę Słomińską, autorkę tomiku „Wiersze ostatnie”, autorkę bogatej i obszernej twórczości – vide biogram. Irena jest bowiem bardzo płodną poetką i jakże spostrzegawczą, mimo ograniczenia ruchu, gdyż od kilku lat jej światem jest dom i bliskie otoczenie. Opisała już prawie wszystko, filtrując wiedzę o życiu przez własną egzystencję, a jednak jeszcze tyle tematów odgrzebanych, wyśnionych, odpoznawanych zamieszkało w tej dość obszernej książce, wydanej jeszcze w 2023 roku.

Piękna to edycja, estetycznie i sentymentalnie poświęcona rodzicom. Wydaje się to naturalne, ale nie tak powszechne, bo niewielu poetów stać na tak niski ukłon i tyle serdeczności, popartej załączonymi zdjęciami.

„Pożegnanie z Matką” – to część pierwsza, przeniknięta wspomnieniem, jakby miłością, ale też lękiem tamtych lat. Wiersze są bez tytułów, bez znaków interpunkcyjnych, są jakby długim woalem wspomnień, uczuć, koncepcji życia, a w tym siwe włosy smutku / jak siwe włosy matki i poczucie jak moja starość / rozpadła się na wietrze. Czyta się te utwory z rozrzewnieniem, bo każdy pewno ma poczucie długu wobec tych, co byli, są i będą główną częścią naszego życia.

W częściach „Zapisane na nowo” (I i II) dominują scenki i głosy serca bardzo rodzinne, ale jakże wyrafinowane w przekazie, ileż tam delikatności uczuć, rozterek duchowych, ale przede wszystkim miłości i wdzięczności za życie takie, jakie jest. Dominantą jest przypisanie do domu, zwłaszcza postaci ojca, gdy serce stawało na przystanku autobusowym / pośrodku wiejskiej pustej drogi lub przypisani do tego domu / w jego okna wcieramy przeźroczystość. Czuje się to w wierszu „Codzienność” i „*** wietrznico…” Wydawać by się mogło, że po opublikowaniu dwudziestu tomików, obszernych i penetrujących różne płaszczyzny życia, nie ma się już o czym pisać, ale to nie u Ireny Słomińskiej. Ona posiada niezwykłe złoża kruszców wielorakich i tak przez siebie szlifowanych, że trudno się nie zachwycać, bowiem porównania, przenośnie, parabole są tak niezwykłe, że chce się nimi operować.

„Morze spokojne” – to piękne przetwarzanie przyrody, uczuć, wrażeń, spostrzeżeń, które uczą patrzeć, podziwiać to, co tworzy wartość tego świata. Zawarte tu wiersze – jakby zatrzymały, wręcz zaczarowały rzeczy zwykłe, dotknięte różdżką wróżki, jak choćby w utworach „Poświata”, „Płatki róż”, „Chorągiewka” i innych, zwłaszcza „Ja – czarownica”. Wiersze Ireny wciągają czytelnika w jej świat, kiedy czyta się je jak własny labirynt doświadczeń, zwłaszcza w części „To tylko i aż magia”. Wszystko niby takie zwykłe, zwłaszcza tytuły wierszy, ale ileż problemów, zauroczeń, zadziwienia – to trzeba przeczytać, tego się nie da opowiedzieć, bo wtedy umyka styl, zwięzłość formy i treść bardzo wymowna.

O Irenie Słomińskiej i jej niezwykłej, a bardzo serdecznej i prostej poezji można pisać i dyskutować, ale najlepiej przeczytać, uczyć się pięknego języka i tak urokliwego przeżywania obserwacji życia poprzez inne nazywanie rzeczy i zjawisk. Tylko bez pożegnań proszę, bo Irena ma jeszcze wiele do powiedzenia, wszak to jest Kobieta z gatunku homo / sapiens.

 

Daniela Długosz-Penca

 

Irena Słomińska. Wiersze ostatnie. Nauczycielski Klub Literacki, Białystok 2023

__________________________________________________
Irena Słomińska. Urodziła się w 1948 w Siemiatyczach. Ukończyła filologię polską na Uniwersytecie Gdańskim. Poetka, autorka recenzji, współredaktorka tomików. Debiutowała w 1975 r. („Głos Szczeciński”). Opublikowała arkusz poetycki Stopa za stopą (Szczecin 1976) oraz w Białymstoku tomiki: Granice (1990), Powracają ogrody (1994), A przecież jest jeszcze miłość (1999), W błękicie odnajdziemy się o zmierzchu (2001), Przebaczyć sobie dzień (2003), A w kruchej skorupce dusza (2004), Smak istnienia (współautorka, 2009), Pogranicza (2011), Przydrożnym różom nie brak wyobraźni (2012), Doznania (2016), Tożsamość (2018), Jestem (2019), Nieskończony wiersz (2019), Nić, nie tylko Ariadny (2020), Lampka wiary (wybór) (2020), Mikrokosmos (2021), Pocałunki (2021), Szkice wierszem (2022), Dziennik liryczny (2022), Sen – jawa – pamięć (współautorka, 2023), Wiersze ostatnie (2023). Związana z Nauczycielskim Klubem Literackim w Białymstoku. Jest członkiem Związku Literatów Polskich. Mieszka w Białymstoku.

 

Daniela Długosz-Penca –. urodzona we Włoszczowie w 1932 roku, doktor nauk humanistycznych, nauczycielka Studium Nauczycielskiego w Prudniku. Jako poetka debiutowała w 1977 roku. Zredagowała tomiki poezji wydawane przez Klub Ludzi Piszących w Prudniku. Przez 35 lat była opiekunką KLP – animatorką życia kulturalnego w środowisku. Wydała 10 tomików autorskich. Jej wiersze drukowane były w almanachach, a także w wielu antologiach poezji. Obecnie współpracuje z „Tygodnikiem Prudnickim”, „Gońcem Świętokrzyskim”, „Radostową”, „Własnym Głosem”, „Najprościej”, „Zygzak” oraz z Prudnickim Ośrodkiem Kultury. Należy do Nauczycielskiego Klubu Literackiego w Opolu oraz Opolskiego Oddziału Związku Literatów Polskich. Pisze i uczestniczy w życiu kulturalnym środowiska prudnickiego, jest emerytką i mieszka w ulubionym Prudniku.

 

 

Przewiń do góry
Skip to content