Połączone kroplami słów
Z falą bardzo przyjemnych doznań przypłynęła do mnie książka poetycka Grażyny Cylwik i Beaty Kulagi. Książka, a w zasadzie dwie książki zszyte ze sobą plecami, oprawione w barwne okładki autorstwa Anny Wajdy, wzbogacone korelującymi fotografiami i okraszone pięknymi słowami wstępnymi od Autorek i Ireny Słomińskiej.
Wiersze zebrane pod tytułami „Na fali” i „Pod parasolem” czytają się bardzo płynnie. Poetki połączone kluczem tytułu wypływają w rejs, wspólny rejs, ale tną dziobem wiersza odrębne zamyślenia.
Spacerują plażami, w deszczu, we mgle, w świtaniu i zmroku, wypatrując wspólnego horyzontu, wierszem zatrzymując się „na brzegu tęczy”.
Beata Kulaga faluje różnymi melodiami, swobodnie przepływa z wiersza białego w wiersz klasyczny, zgrabnie operując środkami poetyckimi. Poddaje się przypływom i odpływom form. Wciąga nas w nurt poezji na wiele sposobów, „wkrada się szeptem”, ale i „niebo roztrzaskane o sinusoidę fal” potrafi darować. Rozciąga przed nami poetycką duszę tak, że „przedświt się sączy kroplą dźwięku”. W twórczości Beaty można wyłowić białe perełki i rymowane cudeńka: brachykolon, sonet, vilanellę.
Grażyna Cylwik natomiast ma jeden sprawdzony sposób: znajduje zatokę metafor, spokojną wodę myśli, zbiera skojarzenia jak bursztyny i układa je najpiękniej jak umie. W swoich szumiących morzem wierszach jest częściej mewą, niż muszlą. Maluje akwarelami słów: obrazy, widokówki, spostrzeżenia, sygnały, impulsy, barwy zauważone z lotu ptaka. Jej rozmyślania unoszą się gdzieś nad wodą, czasami tak blisko, że „cichnie śmiech morskich fal”. Zarówno w części „Na fali” jak i „Pod parasolem” autorka kondensuje treść. Wiersz pada na kartkę jak kapuśniaczek, zaledwie po kilka kropli na każdy wers. Bo przecież nie potrzeba ulewy, by powiedzieć wiele.
taniec we mgle
płaszczem mgły otulona
tańczę na Drodze Mlecznej
na skrzypkach czas przygrywa
ręce wyciągam
ona nieugięta
gęsta
wilgotna
balansuje
między rzeczywistością a snem
(Grażyna)
taniec we mgle
gdy noc jak kot na dach
los dał nam czas nasz czas
na walc wśród mgieł i gwiazd
by niósł nas jak we snach
ty raz ja dwa trzy ach…
po dzień po świt po brzask
twój czar i żar mój blask…
lecz skąd ten ból i strach
ta myśl jak czerń w nas zła
ten dreszcz łez deszcz spod rzęs
wszak ja w tę noc jak mgła
a ty w ten świt jak ptak
i gdzie w tym ład i sens
że prysł ten czar o tak
(Beata)
–
Każda z poetek tańczy inny taniec słowa i zostawia inne ślady na piasku. Co je łączy? Wspólny parasol inspiracji, pod którym zamykają swoje liryczne „ja”.
–
Grażynko, Beatko, dziękuję Wam za kojącą lekturę. Gratuluję wspaniałego tomiku, życzę wiatru weny i fali czytelników.
–
Anna Czartoszewska