Czytasz
Nieskończone Jestem Ireny Słomińskiej

Nieskończone Jestem Ireny Słomińskiej

 

Nieskończone Jestem Ireny Słomińskiej

Kiedy w latach 80. ubiegłego wieku poznawałam białostockie środowisko artystyczne (malarzy i literatów), skupione wówczas wokół Robotniczego Stowarzyszenia Twórców Kultury oraz Nauczycielskiego Klubu Literackiego, od razu zwróciłam uwagę na Irenę Słomińską, z wykształcenia polonistkę, erudytkę, której wiersze i ich autorska interpretacja wywarły na mnie bardzo silne wrażenie. Z każdym jej nowym tomikiem upewniałam się, że jest to twórczość z najwyższej półki, zasługująca na większy rozgłos i uznanie w całym kraju.

Przede wszystkim odpowiada mi tematyka, którą porusza poetka w swojej twórczości, a dotycząca spraw najistotniejszych, najgłębszych, ponadczasowych. Jest w tej poezji miejsce na świat materialny, cielesność i na duchowość, na poszukiwania, dociekania i zrozumienie. Świat doczesny przeplata się z wiecznością, codzienne życie z dorastaniem do śmierci. (Jest mi to bardzo bliskie – zarówno we własnej poezji, jak i na obecnym etapie w życiu). Podziwiam kunszt literacki Ireny, jej własny styl i poetykę. Nie jest łatwo wypowiadać się na temat jej poezji, ale ostatnie tomiki poruszyły mnie tak bardzo, że spróbuję podzielić się odczuciami i chociaż pobieżnie i wyrywkowo zwrócić uwagę na niektóre aspekty jej twórczości.

[P]isanie nie jest spowiedzią/ (…) jest świadectwem twojej prawdy/ (…) i jeżeli masz pokrętne wnętrze/ i jeżeli jesteś w stałej wojnie z sobą/ i jeżeli azylu w sobie nie znajdujesz/ zdaj się na prawdę moralną/ wiersza („Prawda wiersza”) – tak autorka widzi funkcję poezji w tomiku „Granice” z 1990 roku. Język poezji „wie lepiej”, jak mówił Josif Brodski, dlatego pomaga twórcy odkrywać prawdę o sobie, swoim świecie wewnętrznym i o świecie zewnętrznym, spełnia poniekąd rolę poznawczą, ale także terapeutyczną i służy samorozwojowi. Chociaż nie do końca, podmiot liryczny Ireny Słomińskiej wyznaje raczej agnostycyzm: to nieprawda że do siebie można dojść/ że jest się/ celem sformułowanym jasno/ u końca drogi (tomik „Powracają ogrody” 1994), a krótkotrwałość/ naszego bytu przeszkadza/ w poznawaniu rzeczy/ w smakowaniu piękna  (tomik „A przecież jest jeszcze miłość” 1999).

Ta kruchość, przemijalność życia przewija się niemal obsesyjnie przez całą twórczość Ireny. W tomiku „W błękicie odnajdziemy się o zmierzchu” z 2001 roku wiele wierszy poświęconych jest ciągle obecnym w pamięci wspomnieniom o zmarłych bliskich, o miejscach z minionej przeszłości (proszę wybaczyć mi ten zamierzony pleonazm): i przychodzą umarli/ i żywi przychodzą/ i tak się powoli splata/ ich los (***jeszcze jedno jesienne); i liczymy umarłych/ dorośliśmy do śmierci/ i witamy ją/ z nadzieją (***wiosną rodzisz się do tego świata/ i do tamtego). Tomik „Przebaczyć sobie dzień” z 2003 r. to historia choroby, która trapi podmiot liryczny (poniekąd pod nim ukrywa się sama autorka), a która daje takie wyostrzenie duszy/ co chwyta każdą myśl już u podstawy// i pozwala rozumieć intencje (***gdybym umiała). W innym wierszu poetka pisze: zrozumieć znaczy przebaczyć sobie/ dzień (***i była we mnie przemoc/ nad własnym ja). Bohaterka, która doświadcza tak wiele cierpienia, bo obolałą duszę rani wszystko (***jak Obłomow), znajduje pozytywny aspekt choroby: nagle nie musiałam/ nic robić by się sprawdzić/ no i nie musiałam/ stawiać czoła innym ludziom/ uniknęłam wszystkiego co rani/ weszłam w niepełnosprawność/ i jestem szczęśliwa (***wyzdrowienie).

Niezwykle bogaty w treści jest tomik wydany w 2004 roku (zawiera wiersze z 1995 r.) pod pięknym tytułem „a w kruchej skorupce dusza”. Wiersze opiewają codzienność, rzeczywistość – tę najbliższą, domową, z ukochanym mężem, a także tę zewnętrzną – miasto, wieś. Pełne są szczegółów, detali, osadzone w konkrecie, przeniknięte uczuciami, w ciągłym ruchu, przemianie, umieraniu i odradzaniu. Pełne odniesień do archetypów z mitologii greckiej i Biblii: Kora i Demeter/ przemiennie/ odradzają pory roku (***w teatrzyku cieni). W całym tym kilimie pod tytułem życie, który utkał Bóg/ tkacz prawdziwy (…) na kanwie zła i dobra (***utkano kilim) bohaterka odnajduje najważniejszą wartość: nie proszę o szczęście/ ani o zdrowie/ proszę o miłość/ która jak kromka chleba (***Panie), mimo że wcześniej prosiła: uchroń przed cierpieniem ten wszechświat („Wieś”).

Tomik „Pogranicza” (2011 r.) – to „pogranicza dobra i zła, śmierci i życia, jawy i snu, w głąb siebie i ku niebu, harmonii i dysonansu, realności i wyobraźni, relacji między kobietą i mężczyzną, pogranicza człowieka i czasu, jaki mu dano” – pisze Irena Grabowiecka, a Grzegorz Czemiel w posłowiu podkreśla, że „[c]iało wysuwa się na pierwszy plan (…), wiersz staje się polem zmagań, gdzie sensualizm i duchowość muszą ścierać się nieustannie (…)”. Tomik „Przydrożnym różom nie brak wyobraźni” wydany w 2012 r. zawiera wcześniejsze wiersze, które doczekały się wyjścia z szuflady, trafiały tam prawdopodobnie w różnym czasie. Może dlatego trudno mi uchwycić wspólne jądro tych wierszy. Trafnie o nich pisze Bożena Bart w posłowiu: „Irena dostała rzadki dar przenikania rzeczy, odkrywania ich niepoznanej istoty. Taki dar to i szczęście, i przekleństwo. Widzieć więcej i inaczej niż pozostali – raz zachwyca, raz budzi grozę – jak to wszystko ogarnąć, jak poukładać? Nie ogarniać, nie układać – zapisywać tylko szybko, żeby nie zdążyło ulecieć! (…) raptem wiersze łączą się w jeden – ni to poemat o zwyczajnym życiu, ni to sen, gdzie materia i wartość dziwnie się mieszają i przenikają”. A ja zacytuję fragment wiersza poetki (***czuję twoją obecność duszną), który według mnie w pewnym sensie oddaje niedefiniowalny przekaz tej poezji: w powietrzu lekko unosi się mgła/ dusza/ tajemnicza praludzka/ egzystencja. Kolejny tomik „Doznania” z 2016 r. kontynuuje tematykę poprzednich. Jest tu całe życie człowieka, przemijanie, świat wewnętrzny i zewnętrzny, doczesność i wieczność, realność i baśń, wspomnienia i marzenia, wszechświat uczuć, wszelkie doznania, ich analiza i synteza wszystkich arterii krajobrazu (…), wielkość i duma przestworzy, (…) znane i nieznane/ oswojone i nieprzewidywalne/ oświetlone i ukryte w cieniu/ życie.

Ktoś kiedyś powiedział, że aby pisać, trzeba wiele podróżować, kolekcjonować wrażenia, a z nich rodzi się natchnienie. Irena Słomińska jest zaprzeczeniem tej niby-prawdy. Z powodów zdrowotnych pozbawiona możliwości wojażowania po świecie, czerpie inspiracje z najbliższego otoczenia, domowych przedmiotów, przeczytanych książek, wreszcie z własnego świata wewnętrznego, z własnych doświadczeń, przeżyć i przemyśleń. Wszystko to jest punktem wyjścia, pretekstem do głębokich refleksji, filozoficznych rozważań, uogólnień, Z tego ogromnego bogactwa  duchowego powstały ostatnie trzy tomiki: „Tożsamość” (2018), „Jestem” (2019), „Nieskończony wiersz” (2019), z których każdy następny jest coraz piękniejszy, dojrzalszy, głębszy, doskonalszy. W pierwszym z nich autorka pochyla się nad tajemnicą istnienia, duchowości powszechnej/ wszechświata: ***gdy zrodziło się nowe życie/ zrozumiałam że dzban/ jest zawsze pełny/ musującego istnienia/ nie sposób go opróżnić/ nawet w chwili śmierci// pustka jest tylko pozorem. W wierszu „Woda” pisze: jestem kroplą – myślę –/ jednym z miliardów mgnień lśnień, a w „Mowie świata” stwierdza: Ja i rzeczywistość. Zmierzamy/ we wspólnym duchowym kierunku. W tytułowym wierszu wierzy, że dobro zwycięża. (…) I rozwieją się chmury, i zapłoną wieczną miłością/ horyzonty wszechczasu.// W tle pozostaną matki, które odtrąciły dzieci./ W tle pozostanie zło tego świata, fałszywa tożsamość.

W „Jestem” poetka wraca do pytania, czym jest poezja, i metaforycznie odpowiada m.in.: Drogą biegnącą między miriadami gwiazd/ w twój wewnętrzny kosmos (…), to także rzeka gdzie w plusku fal rodzi się człowiek/ do duchowego życia (…), Zaistnienie pełnią zawrót głowy ocalenie// I marzenie (…)/ Pamięć rajskiego ogrodu. Nic zatem dziwnego, że w wierszach wszystkie materialne elementy codziennej egzystencji przeniknięte są duchem, czy są to kwiaty, poduszka, książka, zdjęcie, stolik, budzik, okulary, lustro, firanki czy drzwi. Pościel z martwej materii jest, choć żyje duchem/ poczętym z ciebie (wiersz „Poduszka”); Duch krzepi ciało i na odwrót. Ciało pokrzepione/ tworzy formę, w której staje się duch („Stolik”). Końcowy wiersz „Drzwi” jakby podsumowuje wagę duchowości i wzajemnych relacji człowieka ze światem, wzajemnego przenikania się i w rezultacie jedności: Jak dobrze, że dojrzał w tobie czas/ na pogodzenie się ze światem, innymi ludźmi,/ ze mną./ Ta harmonia, która otwiera drzwi./ Za nimi skupia się duchowa energia w mgławice,/ gwiazdy, cienie tych, którzy odeszli./ (…) I tęsknota powstaje z klęczek. Spaja w wymarzoną/ jednię ciebie, bliskich, Kosmos, Boga.

Najnowszy tomik Ireny „Nieskończony wiersz” (2019) poruszył mnie od pierwszej chwili – widokiem samotnej białej dzikiej róży wyłaniającej się z czarnego tła okładki, niepokojąco intrygującym tytułem, który skojarzył mi się z wierszem, niedokończonym z jakichś, może dramatycznych, powodów, ale także z czymś bezkresnym, nieustającym, trwającym niezwykle długo, może wiecznie, niemającym końca. Z wierszami, które – napisane – przetrwają dłużej niż nasze doczesne życie. Z życiem, które nie kończy się wraz z naszym odejściem z Ziemi. Zawartość tomiku wstrząsnęła mną. Trafiła w samo jądro duszy, dotknęła tego, co na obecnym etapie mojego życia jest stale obecne w umyśle, emocjach, w ciele, częściowo uświadamiane, częściowo spychane w podświadomość, a w najważniejszej istocie swojej tak naprawdę nieznane, niepojęte i nienazywalne. Jedynie tak wytrawna poetka, jaką jest Irena Słomińska, potrafi przybliżyć się do skomplikowanej, abstrakcyjnej kwintesencji istnienia i wyrazić ją w tak niesamowity literacko sposób. Oto kilka cytatów:

Tak oto przechodzimy swoją smugę cienia,/ by się odnaleźć w świetle bytu. Energia/ wiruje duchem, zagarnia materię, co się/ odrealnia, by odkryć rzeczywistość („Kwiaty – obraz”); To tylko dzieciństwo, do którego wracasz,/ gdy próbujesz zidentyfikować odciski/ duszy, zostawione w świecie („Pamięć”); A obok nas, prawie niezauważenie, staje się/ czyjaś samotność („Dziewczynka z zapałkami”); A może kontur, zbyt wyraźny, powoduje naszą osobność/ w oswajanym świecie? („Pastele”); To, co w nas żyło, jest wrażeniem niesionym przez/ powietrze, czas, świat. I trwa wiecznie („Drogi”); Nie bój się, że się zagubisz. Nosisz w sobie drogę./ Własną („Powitanie dnia”); Jeszcze nie boję się śmierci. Pragnę…/ Pragnę spokojnie wejść w nierozpoznane./ Na razie piszę wiersz, co mnie ocala./ Skończę go za chwilę (***Jeszcze nie boję się śmierci).

Niełatwo jest mi przyznawać się do przeżywanych uczuć, zwłaszcza tych najdelikatniejszych, najkruchszych. Niełatwo się też wzruszam, przynajmniej na zewnątrz. Ale nie mogę i nie chcę taić, że podczas wielokrotnej lektury tego tomu płakałam, poruszona do głębi. Jeszcze dzisiaj płaczę, gdy tylko biorę książkę do ręki. Jeszcze dzisiaj płaczę. Piszę list – nieskończony wiersz – mówi poetka w wierszu „Ciocia Ola”. A w tytułowym utworze wyznaje: (…) wciąż próbujemy odnaleźć/ w sobie. Słowo, które skruszy naszą samotność.// Wyciągamy ręce. Do innych ludzi, świata, wszechświata,/ Boga./ I piszemy naszą prawdę – nieskończony wiersz.

Styczeń 2020

Regina Kantarska-Koper

Irena Słomińska. Jestem (Styczeń 2019). Białystok 2019
Irena Słomińska. Nieskończony wiersz. Białystok 2019

_______
Irena Słomińska urodziła się w 1948 r. w Siemiatyczach. Ukończyła filologię polską na Uniwersytecie Gdańskim. Poetka, autorka recenzji, współredaktorka tomików. Debiutowała w 1975 r. („Głos Szczeciński”). Opublikowała arkusz poetycki Stopa za stopą (Szczecin 1976) oraz w Białymstoku tomiki: Granice (1990), Powracają ogrody (1994), A przecież jest jeszcze miłość (1999), W błękicie odnajdziemy się o zmierzchu (2001), Przebaczyć sobie dzień (2003), A w kruchej skorupce dusza (2004), Smak istnienia (współautorka, 2009), Pogranicza (2011), Przydrożnym różom nie brak wyobraźni (2012), Doznania (2016), Tożsamość (2018), Jestem (2019), Nieskończony wiersz (2019), Nić, nie tylko Ariadny (2020), Lampka wiary (wybór) (2020). Związana z Nauczycielskim Klubem Literackim w Białymstoku. Jest członkiem Związku Literatów Polskich. Mieszka w Białymstoku.

________
Regina Kantarska-Koper – emerytowana nauczycielka, poetka, melomanka. Uprawia poezję, prozę, krytykę literacką i amatorsko malarstwo. Członek Związku Literatów Polskich i Nauczycielskiego Klubu Literackiego. Wydała osiem indywidualnych tomików i trzy jako współautorka w serii „Kajety Starobojarskie”. Liczne publikacje w prasie, w ponad stu wydawnictwach zbiorowych: pokonkursowych, antologiach, almanachach, w tym w języku angielskim w Wielkiej Brytanii i USA oraz w Indiach w języku telugu. Redaktor antologii dla dzieci „Czarowny świat wierszy”, w latach 2010-2018 współredaktor serii poetyckiej – rocznika „Kajety Starobojarskie” oraz kilkunastu antologii i tomików poetyckich. Laureatka i jurorka konkursów literackich.

 

 

Zobacz też

 

 

 

Przewiń do góry
Skip to content