Niebo pod miastem
Na samym początku byłam tu z wycieczką, miałam chyba osiem lat.
Przyjechałam z klasą i z wychowawczynią, by zwiedzić jednostkę.
Zobaczyć czołgi, broń, radary, radiostację, liznąć odrobinę historii.
Pamiętam biało-czerwoną budkę strażniczą i żołnierza żartownisia.
Wysokiego chłopaka, który chciał posadzić mnie wysoko na daszku.
–
Potem jako nastolatka Plewki łapałam przejazdem na praktyki szkolne.
Z okna starego autobusu obserwowałam nowo tworzące się siedliska.
Wewnętrzna ,,Ania z Zielonego Wzgórza” już zasadzała tu drzewo.
W kolejnych latach szkolny autobus woził mnie w innym kierunku.
Życie prowadziło różnymi drogami. Nie po drodze mi było do Plewek.
–
Jedni mówią, że w życiu nie ma przypadków, inni, że przypadek to my.
Każdy z nas jest innym przypadkiem, w przypadkowej karuzeli zdarzeń.
Życie nami kręci we wszystkie strony. Chcemy wierzyć w przeznaczenie.
Chcemy wierzyć, że Bóg jest po naszej stronie, zna na pamięć nasz adres.
I kiedy trzeba zaprowadzi, zamelduje i pomoże rozpalić rodzinne ognisko.
–
Przyszedł czas, ktoś oddał mi całe serce i kawałek swojego świata.
Wziął mnie za rękę i poprowadził wzdłuż ojcowskich, pachnących pól.
To był nasz pierwszy, wspólny spacer po tkaninie dającej zwykły chleb.
Biełka kwitła, smugi zieleniły się, słońca zbóż dźgały nieba horyzont.
A my marzyliśmy, żeby być razem i jeśli razem, to właśnie tu, tylko tu.
–
Ten chłopak dziś jest moim mężem, jego dom rodzinny moim domem.
Jego rodzice moimi rodzicami. Od szesnastu lat jego wieś moją wsią.
Na mapie Google znajdziesz takich wiosek wiele: spokojnych i cichych.
Kiedyś tu była świetlica, przedszkole, sklep, dziś tylko klimat i ludzie.
–
Ludzie powiązani tradycją jak jednym krwiobiegiem, podobni i różni.
Praktycznie wszyscy są spokrewnieni, każda plotka zostaje w rodzinie.
Gdy komuś umiera brat płaczemy, idziemy w mroku żałoby na śpiewy.
Gdy komuś rodzi się dziecko cieszymy się, jakby nam bliskich przybyło.
–
Trzy ulice na krzyż, ot, cały plewkowski raj i nie raj, niebo pod miastem.
Gdzie czas płynie wolno, a radary wojskowe kręcą się od czterech pokoleń.
Siedem minut do Wysokiego Mazowieckiego i siedem do Szepietowa.
Bezpieczne gniazdo moich dzieci z małym przystankiem PKS pod oknem.
–
*Biełka – przyjęta nazwa części działki
–
Anna Czartoszewska
foto: pixabay.com
______________
Anna Czartoszewska – członkini Nauczycielskiego Klubu Literackiego w Białymstoku. Poszukiwaczka najpiękniejszej drogi do serc czytelników. Autorka książki Co jest najważniejsze?, wydanej za sprawą wygranej w konkursie Bajka z przesłaniem, organizowanym przez Wydawnictwo św. Macieja Apostoła z Lublińca. Laureatka wielu ogólnopolskich konkursów literackich. Juror konkursów poetyckich. Jej twórczość publikowano na portalach literackich, w pismach literackich w nieregularniku Epea i w dziesiątkach antologii.. Można ją było usłyszeć m.in: na stronie Biblioteki Publicznej w Rabie Wyżnej – czytanie w czasach zarazy, w audycji Pióro Feniksa (Radio Guardian), w Ogrodowych Czytaniach Czwartkowych, w Poetyckich Potyczkach w Kopkach z Górką oraz na spotkaniach autorskich, organizowanych w domach kultury, w szkołach i przedszkolach.