Czytasz
Krzysztof Kamil Baczyński – poeta spełnionej apokalipsy

Krzysztof Kamil Baczyński – poeta spełnionej apokalipsy

Krzysztof Kamil Baczyński – poeta spełnionej apokalipsy

Urodził się 100 lat temu. Decyzją Sejmu jest patronem 2021 roku. W jego osobie oddano hołd także innym poetom pokolenia Kolumbów, poległym w trakcie okupacji niemieckiej – Tadeuszowi Gajcemu, Janowi Romockiemu, Zdzisławowi Stroińskiemu, Józefowi Szczepańskiemu i Andrzejowi Trzebińskiemu.

Krzysztof Kamil Baczyński urodził się 22 stycznia 1921 roku w Warszawie. Matka Stefania była nauczycielką i autorką popularnych podręczników szkolnych. Ojciec, Stanisław Baczyński – legionista, piłsudczyk, uczestnik wojny 1920 roku, a także znany międzywojenny krytyk literacki.

Stosunki między rodzicami od początku nie układały się dobrze. Nieporozumienia w końcu doprowadziły do separacji. Więź z matką, która samotnie go wychowywała, pozostanie do końca jedną z najważniejszych relacji w życiu poety.

Śledząc biografię Baczyńskiego, znalazłam też informację o krótkim epizodzie białostockim w życiu matki. Otóż kilka miesięcy po urodzeniu syna, Stefania opuściła dom i przyjechała do naszego miasta i tu w roku szkolnym 1921-1922 pracowała jako nauczycielka.

Lata szkolne

Baczyński ukończył gimnazjum i liceum im. Stefana Batorego. Nie był pilnym uczniem, wiele lekcji opuszczał, nawet z polskiego przynosił słabe tróje, tylko z rysunków wypadał świetnie. Po maturze zamierzał studiować na Akademii Sztuk Pięknych. Wybuch wojny przekreślił te plany.

Chyba niezbyt lubił szkołę, bo zafascynowany twórczością Witolda Gombrowicza napisał własną wersję „Ferdydurke” – groteskowy tekst o wojnie między uczniami i nauczycielami pt. „Gimnazjum imienia Boobalka I”.

Był w jednej klasie z późniejszymi żołnierzami Grup Szturmowych Szarych Szeregów: Tadeuszem Zawadzkim „Zośką”, Jankiem Bytnarem „Rudym”, Aleksym Dawidowskim „Alkiem” – bohaterami „Kamieni na szaniec” Aleksandra Kamińskiego. Razem też przez jakiś czas należeli do 23. Warszawskiej Drużyny Harcerskiej „Pomarańczarnia”, działającej przy szkole.

Redaktor Bogdan Tomaszewski, który mieszkał w tej samej kamienicy, co Baczyńscy, wspominał po latach: „Baczyński był tajemniczą postacią, chłopcem dziwnym… Coś w nim było, co drażni i niepokoi… Jego nie można było klepnąć po ramieniu… Oczywiście, myśmy go zapraszali do gry, ale on się uśmiechał i grzecznie wymigiwał. Taki delikatny. To nie było wychowanie poprzez tresurę, po prostu taki był. Dobrze wychowany, nieugrzeczniony. Miał to we krwi”.

Mroczny czas okupacji

Podczas okupacji Baczyński pracował jako szklarz, malarz szyldów, węglarz, krótki czas uczęszczał do Miejskiej Szkoły Sztuk Zdobniczych i Malarskich im. Norwida, a od jesieni 1942 studiował polonistykę na tajnych kompletach Uniwersytetu Warszawskiego. W lecie 1943 wstąpił do Harcerskich Grup Szturmowych AK. Ukończył podziemną Szkołę Podchorążych Rezerwy Piechoty „Agricola”. Uczestniczył w kilku akcjach sabotażowych, m.in. w wysadzeniu pociągu niemieckiego na trasie Tłuszcz-Urle. Znajomym, którzy namawiali go, by zrezygnował z bezpośredniej walki, zdecydowanie odmówił.

Na wieść o wstąpieniu Baczyńskiego do oddziału dywersyjnego Stanisław Pigoń powiedział „Cóż, należymy do narodu, którego losem jest strzelać do wroga z brylantów”.

Jednocześnie poeta cały czas intensywnie tworzy. W okresie okupacji niemieckiej udaje mu się wydać 5 tomików poezji, niektóre w 7 egzemplarzach.: „Zamknięty echem” (lato 1940), „Dwie miłości” (jesień 1940), „Wiersze wybrane” (maj 1942) , „Arkusz poetycki nr 1” (1944). „Śpiew z pożogi” (1944).

Jego poezja staje się świadectwem wojennych przeżyć i doświadczeń pokolenia Kolumbów. Poeta zdawał sobie z tego sprawę, w wierszach często stosował liczbę mnogą, przemawiając w imieniu swoim i całej generacji. Wojnę ukazuje jako ogromną, niszczycielską siłę, która niweczy dawne systemy wartości i wprowadza nowe, bezlitosne prawa.

W wierszu Z głową na karabinie okrutnej teraźniejszości przeciwstawia czasy arkadyjskiej przeszłości, dzieciństwa i młodości – czasy pełne szczęścia i nadziei na twórcze życie, ale nadejście wojny, zaciskającego się wokół człowieka ciemnego kręgu, z którego nie ma ucieczki, kończy tę idylle. Pisał: „Umrzeć przyjdzie, gdy się kochało wielkie sprawy głupią miłością”. Sytuację młodego pokolenia obrazowo ilustrują słowa z wiersza „Trzeba umieć ludzi pokochać”: „życie jak granat wybucha/wybuchło, zgasło”.

Inne znane wiersze Baczyńskiego to: Elegia o … (chłopcu polskim): I wyszedłeś, jasny synku, z czarną bronią w noc,/I poczułeś, jak się jeży w dźwięku minut – zło/Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką/Czy to była kula, synku, czy to serce pękło? (20 marca 1943), Pokolenie: ”Nas nauczono. Nie ma sumienia./W jamach żyjemy strachem zaryci,/w grozie drążymy mroczne miłości,/własne posągi – źli troglodyci”.

„Ty jesteś moje imię i w kształcie, i w przyczynie”

Antidotum na wojnę w jakimś stopniu stała się Barbara Drapczyńska i miłość. Poznali się 1 grudnia 1941 roku. W nocy napisał dla niej pierwszy wiersz; opatrzył go dedykacją „Dziwnej Barbarze dziwny wiersz dziwny Krzysztof”. Pół roku później wzięli ślub w kościele na Solcu. Jarosław Iwaszkiewicz tak wspomina tę uroczystość: „Byłem na ślubie Baczyńskich. Bzy w tym roku kwitły specjalnie obficie i zjawiłem się na tym obrządku z ogromnym snopem tych kwiatów. Po ślubie powiedziałem do kogoś: właściwie wyglądało to nie na ślub, ale na pierwszą komunię. Oboje Baczyńscy, bardzo młodzi, wyglądali jeszcze młodziej, a ponieważ oboje byli niewielkiego wzrostu, rzeczywiście zdawało się, że to dwoje dzieci klęczy przed ołtarzem.”

„Basi”, „Basieńce”, „Ukochanej żonie”. Podobnych zwrotów i przywołań odnajdziemy w twórczości Baczyńskiego bardzo dużo, bo żona stała się bohaterką wielu wierszy, które – zdaniem Kazimierza Wyki – są przykładem polskiej najpiękniejszej poezji miłosnej.

Potwierdzeniem tego może być liryk „Biała magia”.

Biała magia

Stojąc przed lustrem ciszy
Barbara z rękami u włosów
nalewa w szklane ciało
srebrne kropelki głosu.

I wtedy jak dzban – światłem
zapełnia się i szkląca
przejmuje w siebie gwiazdy
i biały pył miesiąca.

Przez ciała drżący pryzmat
w muzyce białych iskier
łasice się prześlizną
jak snu puszyste listki.

Oszronią się w nim niedźwiedzie,
jasne od gwiazd polarnych,
i myszy się strumień przewiedzie
płynąc lawiną gwarną.

Aż napełniona mlecznie,
w sen się powoli zapadnie,
a czas melodyjnie osiądzie
kaskadą blasku na dnie.

Więc ma Barbara srebrne
ciało. W nim pręży się miękko
biała łasica milczenia pod niewidzialna ręką.
 ……………………………………………4 I 42r. w nocy

Śmierć poety

Wybuch Powstania Warszawskiego zaskoczył Baczyńskiego w rejonie pl. Teatralnego, gdzie został wysłany po odbiór butów dla oddziału. Nie mogąc przedostać się na miejsce koncentracji macierzystej jednostki, przyłączył się do innej grupy AK i wziął udział w udanym ataku na Pałac Blanka. Poległ 4 sierpnia, postrzelony w głowę przez niemieckiego snajpera. Tego samego dnia pochowano poetę na dziedzińcu, prawie dokładnie w miejscu, w którym po wojnie postawiono pomnik Nike. Barbara podobno nie wiedziała o śmierci męża. Ciężko ranna, zmarła 1 września, trzymając w ręku tomik jego wierszy.

Matka Krzysztofa nie uwierzyła w śmierć syna. Mówiła, że póki nie ma ciała, jest nadzieja, że żyje, może jest w niewoli. Dopiero przeprowadzona w styczniu 1947 roku ekshumacja w rejonie Ratusza, pozbawiła ją złudzeń. Zwłoki Baczyńskiego rozpoznano po złotym medaliku św. Krzysztofa z inicjałami KKB. Oboje z żoną pochowani są na Wojskowych Powązkach w Warszawie.

Legenda Baczyńskiego

Jak dziś postrzegamy Krzysztofa Kamila Baczyńskiego? Jaki człowiek kryje się za legendą?

Z okazji setnej rocznicy urodzin poety Polskie Radio stworzyło specjalny → serwis.
Warto tam zajrzeć, szukając odpowiedzi na te pytania.

Strona składa się z unikatowych nagrań archiwalnych Polskiego Radia – opowieści członków rodziny, przyjaciół i znajomych, żołnierzy i kolegów z konspiracji, a także wypowiedzi biografów oraz znawców literatury.

To krótkie przywołanie postaci wybitnego poety chciałabym zakończyć głosem współczesnej młodej wokalistki, Meli Koteluk (wspomniana strona radiowa):

„To trudny kawałek poezji, tego jednak nie trzeba rozumieć na siłę. Odbierajmy to jako ładunek emocjonalny. Być może to na nas jakoś oddziała”.


Źródła:
www.baczyński.art.pl
www.baczynski.polskieradio24.pl

foto: culture.pl

Bożenna Krzesak-Mucha
Redakcja Poeci w sieci

 

 

 

 

 

 

 

Przewiń do góry
Skip to content