Anna Markowa – wybrała Białystok, literaturę i radio
Urodziła się w Lublinie, mieszkała na Śląsku. Od 1976 roku Białystok stał się jej miejscem na ziemi. Pisarka, poetka, dziennikarka radiowa. Patronka skweru przy gmachu Uniwersytetu w Białymstoku.
Anna Markowa urodziła się w 1932 roku w Lublinie. Ukończyła filologię polską na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W okresie studiów była redaktorem naczelnym pisma studentów KUL-u „W młodych oczach”. W roku 1956 rozpoczęła pracę w miesięczniku „Kamena”, następnie w lubelskiej rozgłośni Polskiego Radia. Od 1959 roku mieszkała w Opolu, gdzie pracowała jako redaktor w radiowej redakcji literackiej. W 1976 przeniosła się do Białegostoku i podjęła pracę w tutejszej rozgłośni Polskiego Radia.
–
Tak motywy przyjazdu na Podlasie wyjaśniała w rozmowie z Wiesławem Szymańskim „ (…) ciekawiła mnie ta różnorodność. To, że tu jest zupełnie inaczej. I faktycznie jest zupełnie inaczej. Ludzie są inni. Obyczaj jest inny. Styl życia jest inny. Wszystko, dosłownie. To mnie fascynowało” (W przestrzeniach słowa …).
Jest autorką wielu słuchowisk, reportaży i felietonów radiowych. Wydała pięć powieści, tomy opowiadań, zbiory felietonów i tomiki poetyckie.

Była trzykrotną laureatką Nagrody Literackiej im. Wiesława Kazaneckiego: „Coraz mniej” (1992 rok), „Moja piękna ciemnowłosa” (1995 rok) oraz w 2001 roku za całokształt twórczości.
Nie każdy wie, że napisała też wiele tekstów piosenek, które wykonywały m.in. Irena Santor, Sława Przybylska, Maria Koterbska, Joanna Rawik, Maryla Rodowicz.
W latach 1994–2002 zasiadała w Radzie Miejskiej Białegostoku, zajmując się przede wszystkim sprawami kultury i edukacji oraz problemami osób niepełnosprawnych.
Za działalność w dziedzinie upowszechniania kultury została odznaczona m.in. Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Kawalerskim i Krzyżem Oficerskim. Zmarła 18 sierpnia 2008 roku w Białymstoku.
W stolicy Podlasia spędziła ponad 30 lat życia. Ma swoje miejsce w przestrzeni publicznej miasta. Od 29 maja 2019 roku skwer przy budynku Uniwersytetu w Białymstoku (teren łączący ul. Kalinowskiego z ul. Świętego Mikołaja) nosi Jej imię. Dziękując inicjatorom tego pomysłu, syn pisarki stwierdził: „Mama stała się patriotką tej części Polski i tego miasta. Mama z wyboru została Podlasianką i białostoczanką, o czym świadczy duża część jej twórczości. Ja szalenie się cieszę. Dziękuję w imieniu rodziny. Myślę, że mama tam wysoko cieszy się też bardzo z tego (Kurier Poranny).
Zawodowa obserwatorka i spisywaczka
„Spisywaczka ważnych i mniej ważnych ludzkich spraw” – tak o sobie mówiła Anna Markowa. To stwierdzenie w pełni oddaje charakter jej twórczości, zarówno prozatorskiej, jak i poetyckiej. We wszystkich utworach odnajdujemy poruszającą prawdę o kondycji człowieka, jego uwikłaniu w historię i w codzienność, obraz ludzkiej wielkości i niestety, małości też.
Nie do wszystkich książek Anny Markowej udało mi się dotrzeć. Poznawanie dorobku pisarki zaczęłam od zbioru opowiadań Długożywie (2001). Książka składa się z trzech części. Pierwsza, tytułowe Długożywie to obraz podlaskiej wsi, stopniowo wyludniającej się, która na naszych oczach odchodzi w niebyt. Niesamowity jest klimat tych krótkich opowieści, na który składa się też specyficzny język. Każda opowiadana historia porusza i wzrusza w szczególny sposób. Jak bohater „Kalendarza”, starszy człowiek, który mówi: „Do syna pójdę, do miasta. – Nie na długo. Po co się naprzykrzać”; jak Leoncia, której psy letników zagryzły jedyną przyjaciółkę, ukochaną kurkę, Krasną; jak bohaterka kolejnego opowiadania, stwierdzając „My tu zostały na doczekanie. Znaczy się, do śmierci. Rozumie?” Cała galeria przepięknych postaci, nie zawsze krystalicznych , z licznymi ułomnościami, ale jednocześnie bardzo prawdziwe w swoim ludzkim wymiarze.
–
Tę cześć Długożywia zamyka tekst Zapomnieć, pamiętać: „Zapomnieć o mieście, z jego zatrutym powietrzem, spalinami i hałasem. O nocnych wrzaskach w pogłosowej studni między betonowymi blokami. O ludziach, którym nie wiadomo o co chodzi. A kiedy nie wiadomo, to wiadomo, że o pieniądze i władzę (…) Pamiętać o tym, co nie dane nam, a zaledwie wypożyczone na dzień, na miesiąc, na chwilę. Pamiętać o ludziach żyjących po swojemu. O szeptuchach i piastunkach niebożąt. O duszyczkach, pracowitych nawet po odejściu. O rzeźbiarzach dziwnych aniołów. O cichutko, pokornie umierających wioskach. O ucieczkach stąd i powrotach. O wszystkim”.
–
Kolejne części to jakby realizacja tego postulatu. Pamiętać o tych, którzy odeszli. Szczególnie zapada w sercu część trzecia Pora na znieczulenie. Anna Markowa, wykorzystując fragmenty listów zmarłej przyjaciółki i wtapiając je w tok narracji, tworzy poruszający obraz – zapisany na karteczkach proces życia i odchodzenia zarazem. Trudno mi to wytłumaczyć – opowiadanie jest poruszające, ale nie pesymistyczne.
–
Taki przekrój ludzkich spraw znajdziemy w całej twórczości Anny Markowej, także w felietonach radiowych, wydanych w dwóch tomach: Dojrzałość od jutra (1978-1982), Dobre towarzystwo (1993-1997). Podoba mi się konstrukcja tych miniatur – rozpoczynają się od jakiegoś przysłowia, anegdoty, odwołania do znanego filmu lub książki, potem temat główny i liczne przykłady z życia i na koniec puenta, którą niektórzy mogą uznać jako takie nauczycielskie moralizowanie, ale mnie ten logiczny układ odpowiada.
–
Gorąco polecam! Niech potencjalnego czytelnika nie odstraszą odległe lata, w których te felietony powstały. Można się w nich przejrzeć jak w lustrze. I czasem pomyśleć, zgodnie z Pascalem, którego Markowa przywołuje: „Człowiek jest tylko trzciną w przyrodzie, ale myślącą. Cała nasza godność spoczywa tedy w myśli” (Dojrzałość od jutra , s.261).
–
Autorskie puenty Anny Markowej są przemyślane, mądre, bo wynikają z doświadczenia życiowego. Jak choćby ta z felietonu Powroty – bez powrotów – o konieczności stałej, codziennej weryfikacji problemów, którymi żyjemy. I to nie z perspektywy wielu lat, nie u progu starości, ale na bieżąco. To nie jest łatwe, stwierdza pisarka. Ale jeśli jednak się uda – „może uczynić życie bardziej celowym i świadomym. Może sprawić, że człowiek nie będzie po uszy angażował się w drobne utarczki, przepychanki i spory” (Dojrzałość od jutra , s.211).
–
Nasza aktualna pandemiczna rzeczywistość nie napawa optymizmem. Ale znowu posłużę się słowami Anny Markowej: „trzeba iść, dopóki żyjemy i ponieważ żyjemy. Tylko w codziennym marszu do końca – spełniamy się jako ludzie. Tylko uparta wędrówka przez upływający czas pozwala nam zachować siebie, ocalić to, co najważniejsze : nadzieję. Trzeba iść, bez względu na to, ile ma się lat (Dobre towarzystwo, s. 135).
–
Poetka trudnych spraw
–

W dorobku twórczym Anny Markowej przez długie lata przeważała proza, a utwory poetyckie pojawiały się sporadycznie, choć to właśnie wierszem debiutowała w roku 1954 na łamach tygodnika „Dziś i jutro”. Ale, jak stwierdza krytyk literacki, Waldemar Smaszcz w posłowiu do tomiku „Moja piękna ciemnowłosa” „to właśnie poezja określa Markową – pisarkę, która przez czterdzieści lat swojej twórczości zatoczyła koło, by powrócić do źródeł – słowa poetyckiego”.
–
Anny Markowa jest autorką kilku tomików poetyckich: Czas bez tytułu (1961), Matka wiosenna (1978), Coraz mniej (1992), Moja piękna ciemnowłosa (1995), Bracia najmniejsi. Wiersze dla Renaty (1998), Ciemny lakier (2002), Nikt nie lubi Kasandry (2005).
–
Krytycy podkreślają przełomową rolę zbiorku „Coraz mniej”. Zawiera wiersze z lat osiemdziesiątych XX w., w tym część do cytatów z twórczości Wiesława Kazaneckiego, napisanych tuż po śmierci poety.
–
„Nie wiem czy mam przyjaciół
Bo milczenie jest wciąż między nami”
–
(Wiesław Kazanecki: „Koniec epoki barbarzyńców”)
–
Bywa też milczenie
W którym więcej słów ważkich
Niż w rozmowie
Wystarczy je rozpoznać
Wyosobić
Oddzielić od innych milczeń
Chociaż to trudne
Ponad miarę
Naszych gonitw powszednich
Codziennego krzyku
–
Jednak spróbujmy
Tak właśnie
Pomilczeć
Blisko ciebie
(1989)
–
Wzruszający jest zbiór „ Moja piękna ciemnowłosa”, który poetka poświęca zmarłej matce, z wierszem rozpoczynającym cykl:
–
Normalne zwykłe przemijanie:
–
Byłaś ze mną
Od początku dni
Więc najgorsze
Nie mogło się zdarzyć
Byłaś ze mną
Jak kompas czuły
Busola błędnych żeglarzy
–
Odkryłam
Obce lądy
Wędrowałam
Przez czas i pamięć
I tylko jedno
Pokonało nas
Normalne
Zwykłe
Przemijanie
–
Wędrówka przez czas i pamięć jest stałym elementem w twórczości poetki. Świadczy też o tym tomik „Bracia najmniejsi. Wiersze dla Renaty” (1998) napisany po śmierci Renaty Zwoźniakowej, najbliższej przyjaciółki poetki. Już sam tytuł wskazuje, że tom jest dwudzielny. Pierwszą część wypełniają wiersze o zwierzętach, którym Renata Zwoźniakowa była bardzo oddana. Druga część, zatytułowana Długo trwało zawiera wiersze bezpośrednio związane z adresatką. Waldemar Smaszcz, pisząc o tych wierszach , zauważył, że jest to poezja, która „poszerza naszą wrażliwość i możliwość nazywania najtrudniejszych spraw”. Krytyk podkreśla, że wierszami utrwalającymi pamięć o zmarłej przyjaciółce Anna Markowa wpisuje się w wielką tradycję polskich trenów.
–
Krótko trwało
–
Krótko trwało
Od wczoraj
Do dziś
–
Ktoś majstrował
Przy werku zegara
Wskazówki oszalały
Już za pięć dwunasta
–
Nie czuję lęku
Przed lustrem
Widzę spodziewane
A jednak pytam
Dlaczego tak krótko
–
Wiersze zebrane w tomie „Ciemny lakier” (2002), jak we wstępie pisze Teresa Zaniewska, dają wyraz tym niepokojom i lękom, które przychodzą w drugiej połowie dnia naszego istnienia, zmuszają nas do zadumy nad istotą życia, rewizji naszych postaw i wyznawanych wartości.
–
Odgrodzeni
–
W osobnych klatkach
Bunkrach na codzienność
Za drzwiami
Na siedem spustów
Rozmawiamy na niby
Najczęściej uprzejmie:
„Przepraszam, nie słuchałam”
–
Grymasouśmiech
Na odczepnego
Byle jakie dowcipy
Tandetne plotki
Nagłe milczenia
Jak czarne dziury
W kosmosie
I brutalne:
o mnie to obchodzi”
–
„Ciemny lakier”, z tytułowym wierszem przedstawiającym śmierć , która jest piękną kobietą, kocha życie i nie macha kosą, zbliża nas do ostatniego utworu Anny Markowej, zbioru opowiadań pt. „Śmierć”. Tej książkę chciałabym jednak poświęcić oddzielny artykuł.
–
I na koniec przeglądu poetyckiego dorobku Anny Markowej kilka słów o tomiku Nikt nie lubi Kasandry (2005). Bardzo podoba mi się ten zbiorek. To jej osobista rewizja mitów, pełna humoru, ale też ironiczno-gorzkiej prawdy o człowieku w ogóle – starożytnym i współczesnym. Ikar – to dzisiejszy samobójca, który nie wpada „ w błękit morza”, ale „spada z szarości na szary bruk”, Diogenes – współczesny bezdomny, Odys tylko udawał, że tęskni do Itaki, a miecz Damoklesa wciąż wisi nad każdym z nas. A tytułowa Kasandra to- okropna dziewucha/ Niewydarzona/Wydarzenia które przepowiada/Budzą grozę/Kasandrę trzeba omijać/Szerokim łukiem/Bo któż chciałby żyć/W cieniu zagłady.
–
I jeszcze skarga Kariatydy: Mam tyle na głowie/Żali się Kariatyda/Szalony architekt/Każe mi dźwigać mury/Tak traktować kobietę/ Może tylko sadysta.
–
Waga słowa
–
Jakim tworzywem jest dla Pani słowo? – zapytał poetkę Wiesław Szymański.
–
„Trudnym. Słowo jest tworzywem trudnym. Jeżeli ma być celne, jeżeli ma przemawiać do wyobraźni, jeżeli ma być dokładnie takie, jakie powinno być; jeżeli słowa nie są rozmnożone ponad miarę – to znaczy nie jest to literackie gadulstwo ( …), tym trudniejsze im bardziej człowiek chciałby, żeby ono – słowo – zachowując jakąś perfekcyjność, trafiło do ludzi” –
(W przestrzeniach słowa …)
–
Żeby się przekonać, czy Anna Markowa osiągnęła swój cel i jej słowo trafia do ludzi, musimy podjąć trud poznania jej twórczości. Ja mogę tylko powiedzieć, że ten trud warto podjąć.
Bożenna Krzesak-Mucha
Wiesław Szymański, Trochę mi żal – rozmowa z Anną Markową, w: Dorota Sokołowska, Wiesław Szymański, W przestrzeniach słowa czyli Zdobywcy i tułacze: rozmowy z pisarzami, Polskie Radio Białystok, Wydawnictwo Prymat, Białystok, 2008
–
(zdjęcia: archiwum rodzinne poetki)